And Now for Something Completely Different
– schabowy, ziemniaczki i mizeria
Schabowy, ziemniaczki (z koperkiem) i mizeria. Mniam, mniam. Idealny zestaw. Czasami bywa jednak tak, że ktoś wyjedzie za granicę (np. do Bawarii), wejdzie do jednego ze sławnych Bier Hausów i od tej pory już tylko Wiener Schnitzel mit Sauerkraut. I tylko to i już tylko to będzie się liczyć. I te wszystkie historie o niebagatelnym smaku, idealnej kompozycji, to ciągłe zachęcanie wszystkich “- Koniecznie musisz spróbować, no mówię ci, cymes!”. Niekończące się debaty o wyższości Sauerkrauta nad mizerią, opowieści o naszym nazbyt długim trwaniu w mrokach średniowiecza. I że już nigdy nic innego. Aż tu nagle! Niespodziewana, całkiem nieplanowana wizyta u teściowej. Niedzielny rosół i schabowy. A obok mizeria. Łezka w oku się kręci. Nawet po powrocie do swego mieszkanka, do swojej patelenki, do lodóweczki z kubełeczkiem kiszonej kapustki, nasz tęskny wzrok sięga ku zielonym ogórkom, kropli octu i przepysznej, tłustej, śmietanie.
I to właśnie, jest TDD. Bo TDD, to nic innego jak Wiener Schnitzel mit Sauerkraut informatyki. To o nim wciąż czytacie, to nim się zachwycacie, i to on jest tematem waszych niekończących się dyskusji. Jest bohaterem konferencji, snujecie opowieści, że jak to być mogło, że ona i on osobno przez tyle lat. A potem? Potem wchodzę na wasze repozytoria, wielkie, kolorowe, na wasze githuby, na wasze projekty nieskromne, nastrojowe, i wszędzie tam widzę schabowe z mizerią.